wtorek, 11 października 2011

Zabójcza koszykówka ;)

Nienawidzę wychowania fizycznego. Jest to CHYBA (heh Sylwia wiesz o co mi chodzi) najgorszy przedmiot, już wolę geografię. Ale wracając do tematu. Nasz kochany wuefista postanowił, że pogramy sobie w kosza. Podzielił nas na drużyny i kazał grać (bynajmniej dobrze,że nie kazał założyć mojej drużynie tych ochydnych koszulek). Ja i Sylwia protestowałyśmy, że nie, bo my stwarzamy zagrożenie dla innych uczestników gry. Niestety nie na wiele się to zdało. Cieszę się, że nie mam siniaka na policzku, gdyż jedno moje kochanie! uderzyło mnie piłką (nie gniewam się na cb) o mało się nie połamałam na ścianie i nie rozwaliłam głowy na grzejniku (zdążyłam się ręką zasłonić, a drugą dłonią złapałam taką jedną Patrycję. Masakra. To był ciężki dzień.
Jutro jadę na wycieczkę z moim młodszym bratem (prawdopodobnie w roli opiekunki). Postaram się robić jak najwięcej zdjęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz