niedziela, 17 lipca 2011

W końcu

Hejka
Post jest dopiero dziś, choć wróciłam do domu już w piątek. A wszystko to z powodu braku internetu ;/
U babci jak to u babci nudno. W poniedziałek miałam pewien ,,poślizg" spowodowany moim brakiem koordynacji oraz błotem ;)  Jedna osoba została poszkodaowana ( tu Sylwia ) strała sobie kolano, a ja miałam tylko delikatne zadrapania. Kolejne dni płyneły juz bez kontuuzji ;P W środę rozbijałyśmyz moją przyjaciółką namiot zajeło nam to ok. 1h... Po kolacji udałyśmy się tam wraz z młodyszm bratem Sylwii Albertem. Robiliśmy sobie makijaż farbami do twarzy. Ja ozywiście byłam wampirem, Albert- zombie, a Sylwia- starą czarownicą. Po północy zaczełam opowiadać straszną historię o obrazie z krwią. Zerwał się mocny wiatr jak tylko powiedziałam pierwsze zdanie. Było na prawdę strasznie. Mama Sylwii słyszała nasze krzyki. Nie długo potem uciekliśmy do domu, bo mieliśmy wrażenie, że ktoś się kręci koło namiotu. I na tym skończyła się nasza straszne historia z namiotem. W piątek mój tata wrócił do Polski. Miał kupić mi perfumy. Niestety nigdzie ich nie dostał ;( Ale się rozpisałam... Uuu. Ok. Już kończę pa ;*

1 komentarz: